sobota, 18 lutego 2012

Upiór W Operze

Mój ostatni twór-  naszyjnik, który oczywiście w zamierzeniu miał być czymś zupełnie innym, a dokładnie dość prostą bransoletą, skończyło się na parudziesięciu godzinach pracy, ciągłej walki z emocjami i ponad 20 metrach zużytego sznurka. Jest to do tej pory najbardziej pracochłonny projekt, który  wyszedł spod mojej ręki, a także jedyny, który mi się śnił po nocach :))

Oprócz sznurków użyłam ogromnej ilości szklanych koralików, kryształków, monetek z masy perłowej i spory fasetowany onyks. Myślę, że na jakiś czas nasyciłam się sutaszem, bo już z utęsknieniem zaczynam patrzeć na samotny srebrny drucik, który schował się w kąciku z kamykami do wrapków.

6 komentarzy:

  1. Piękny. Najbardziej pracowity ale i najpiękniejszy. Zaskoczyło mnie że, jak piszesz, początkowo miał być bransoletką, ponieważ wyglada na zrobiony według wcześniej przygotowanego projektu; ma taką spójną, logiczną formę. A poza tym co jest cenne, widać że masz swój styl.
    I przy okazji: świetny jest ten tutorial(?) instruktarz(?) dotyczący decoupage.Może kiedyś skorzystam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :))Pomsł na naszyjnik zrodził się przy skończeniu głównego oczka i tych dwóch kółeczkach po bokach, po prostu zapragnęłam zrobić ten zawijas, nawiązując troszkę do wrapków. Projekt powstawał już w trakcie robienia. Na początku był to zarys chińskiego smoka, wewnątrz. Zresztą większość moich prac powstaje na szczątkowych szkicach, w ten sposób pozostawiam sobie duże pole manipulowania formą i kształtem. Najbardziej zależało mi, żeby kolia ładnie leżała na dekolcie, była masywna i przede wszystkim wygodna. Co do przepisu na decoupage, po prostu uwielbiam się dzielić, zwłaszcza, że to taka przyjemna technika, w przyszłości chciałabym stworzyć więcej tutorialo-przepisów ale brakuje mi trzeciej ręki :<. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękny zapraszam do mnie
    :) Przypomina mi okropnie kolie z Love Never Dies < squel Upiora w Operze :) >

    OdpowiedzUsuń