wtorek, 27 grudnia 2011

Sutasz, czyli patrzące sznurki.

Przyszły przed świętami, nigdy wcześniej nie miałam z nimi do czynienia, ale zamarzył mi się naszyjnik  - kolia, w głowie wymalowałam projekt, jak zwykle ambitnie. Myślę, że wyjdzie krzywo więc tak  leżą na parapecie i patrzą i czekają. Przyszły w piątek w trakcie przed wigilijnego szału, za późno by się nimi zaopiekować, by poplątać.
Przed każdą nową techniką czuje dreszczyk emocji, odrobinę niepewności ze szczyptą lęku, a jednocześnie fascynację przed nowym. Wrapping to jest moja technika i na niej zamierzam się skupić przede wszystkim, ale czasem potrzebuję oddechu i odświeżenia twórczych myśli.

1 komentarz:

  1. właśnie jestem w trakcie szycia mojego pierwszego kolczyka sutaszowego .... trzymam kciuka za Twoje początki :o)

    OdpowiedzUsuń