To w sumie główne zajęcie, które spędza mi sen z powiek przez ostatnie dwa tygodnie. Postanowiłam się zająć chyba najbardziej zapuszczonym i osłoniętym zakątkiem w naszym ogrodzie :) Większość prac wykonałam sama, tylko do tych ekstremalnie ciężkich zatrudniłam moją silniejszą połówkę :) Po kilkudziesięciu butelkach wody mineralnej (oj, było gorąco), sporej ilości znalezisk archeologicznych i paru sesjach zakwasowych bo niestety każdy element mojego ciała przeżywał zakwasy w innym terminie... wyszedł cienisty kącik wypoczynkowy
Jeszcze sporo się zmieni, między innymi muszę do końca wyłożyć kamienie na "posadzce", zmontować wygodne meble ale najważniejsze, posadzenie sadzonek cieniolubnych kwiatów jest (prawie) skończone i już myślami wybiegam w przyszłość gdy to wszystko się rozkrzewi, nabierze kwiatowych barw i upojnych zapachów maciejki, kocimiętki oraz lawendy.To właśnie w tym miejscu planuję tworzyć ozdóbki w trakcie dnia przy filiżance kawy, a wieczorami planować następny dzień :>
Upiększenie takiego miejsca gdzie jest mało słońca to niełatwe zadanie, ale już widać ze zdjęcia że nieżle to wymyśliłaś , np.fajny jest pomysł (wykonanie też) z "obudowaniem" drzewka i jego wyeksponowanie w ten sposób. Z przyjemnością będę śledziła dalsze postępy. Zachęcam do dalszego fotografowania następnych etapów, po latach z sentymentem się ogląda takie zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję, na pewno będę co jakiś czas "wrzucała" jakieś dowody postępów. Najgorsze w cieniu jest to, że nie można się w nim odgonić od komarów, zwłaszcza, że 20m dalej mamy staw, zapuszczony zresztą :< Póki co jest ich wylęgarnią ale też planuję się zająć nim w niedalekiej przyszłości :D Pracowałam codziennie od 14-15 do ok 19, bo jeszcze jakoś dało rade odganiać tych krwiopijców. Jeśli chodzi o kwiaty to faktycznie troszkę się nawymyślałam, do czasu, kiedy wpadłam na pomysł obsadzenia kwietników typowo leśnymi roślinami (paproć np.). Może mają może niewiele kwiatów i kwitną raczej wiosną jak konwalia, przylaszczka, fiołki, barwinek i coś co ukradłam z lasu (ciii...)myślę, że utworzą piękne zielone dywany. Znalazły się tu również ( w głównej roli) duże rośliny antykomarowe, które stworzą kolorowe poduchy jak komarzyca z zielono białymi liśćmi wytwarzającymi przyjemny w zapachu olejek :P, podobnymi do lawendy kocimiętkami (ponoć najlepsze na meszki i komary) i samą lawendą w jedynym słonecznym i suchym miejscu :P. Dowiedziałam się również bardzo ciekawej rzeczy, że malwy lubią cień :) Co do drzewka, to na początku nie planowałam tego skalniaka, ale kiedy pomyślałam o "poduchach" fioletowych kwiatów zamykających ten zakątek... nie mogłam się powstrzymać. Myślę, że jeszcze dużo się zmieni, bo po wyłożeniu reszty kamieni przyjdzie czas na dopieszczanie :) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń