Cztery dni pracy, połączenie kilku technik, kilku rodzajów materiałów i sporej garści koralików, bardziej kolia niż naszyjnik, którą pokochałam zanim nabrała ostatecznego kształtu. Zdjęcie robione "na szybko", postaram się dodać jakieś na szyi wkrótce bo "leży" po prostu wspaniale.
Do jej stworzenia użyłam własnoręcznie "wyrzeźbionych" i złoconych kaboszonów z labradorytami, Wszystkie, tak samo jak owale turkusu oplotłam koralikami toho w kolorach, brązu, mosiądzu, złota i turkusu. Całość wykończyłam zielonkawymi szklanymi kropelkami, listkami, czeskimi kryształkami fire polish i SuperDuo w kolorze turquoise picasso, z nich też uplotłam węża, na którym zawiesiłam bazę.
Dodano 14 Maja:
Naszyjnik znalazł się w Piśmie Beading Polska Kwiecień- Maj .. wow.. wygląda znajomo :)
Przepiękna, naprawdę aż trudno oczy oderwać! Koniecznie dodaj więcej zdjęć żeby można było dłużej cieszyć oczy!
OdpowiedzUsuńWyszło pięknie! efekt super! byłam ciekawa co z tych kaboszonów z poprzedniego posta powstanie. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńSzczęka opada, po prostu, wygląda przepięknie w tych kolorach i w tej formie. Cudo!
OdpowiedzUsuńŚwietny, proszę więcej zdjęć :)
OdpowiedzUsuńpo prostu zabiera dech w piersiach!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPrzepiękny,prosimy więcej zdjęć,zwłaszcza z przybliżenia,by można się napatrzeć.
OdpowiedzUsuńCudowne!
OdpowiedzUsuńAch, takie cudo ,że oczu oderwać nie mogę !!!
OdpowiedzUsuńŚwietna praca, a kaboszony to po prostu mistrzostwo :)
OdpowiedzUsuńNiesamowita....
OdpowiedzUsuńKolia wyszła przepiękna i te kaboszony - miodzio :)
OdpowiedzUsuńpięknie!
OdpowiedzUsuń